niedziela, 20 kwietnia 2014

Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy

“Filipie, gdy robiłeś mi pierwszy zastrzyk, wierzyłam, że dajesz mi szczęście. Ale ty już wiedziałeś, że mnie zabijasz. I cieszyłeś się, że kiedyś nie będziesz umierał sam”







Dlaczego akurat teraz, kiedy miałam nadzieję, że Cię spotkam, Ciebie nie ma? Nie mogę napisać, by się umówić… Tak bardzo mi zależało. Teraz to tak bardzo boli.
Dlaczego? Może dlatego, że miałam cichą nadzieję, że marzenia się spełnią. Moje marzenie ma Twoje imię.
Ja już tak dłużej nie potrafię.. Nie daję sobie rady z tą jebaną tęsknotą, pustką i niezmierzoną miłością do Ciebie.
 Czy chciałam tak wiele? Zobaczyć się z Tobą, by wzbić się nad ziemię. Przytulić Cię, by poczuć się bezpiecznie. Porozmawiać z Tobą, by czuć, że komuś jeszcze na mnie zależy. Pocałować Cię, by znów poczuć Twój smak, który jest wspaniały.
To wszystko, czego potrzebuję, żebym poczuła się szczęśliwa i spełniona. Niestety marzenia się nie spełniają i już zawsze będzie tak samo smutno.
Dlaczego tak się stało? Bo spóźniłam się o kilka godzin. Bo miałam nadzieję, że napiszesz jako pierwszy. Bo bałam się Twojej reakcji.
Teraz wiem, że mogłam działać od razu. Nie zwlekać..
Nie cofnę czasu. Jednak gdybym mogła, cofnęłabym go do momentu w którym Cię poznałam, by już nigdy nie popełnić tego błędu.




Ten idiota, który wymyślił leczenie ludzi w białych i pustych pokojach, ma szczęście że już nie żyje. Przysięgam, że rozkurwiłbym go, gdybym tylko stąd wyszedł.  Napisałbym jakąś skargę, tylko nie wiem dokąd. To chorzy psychicznie zamykają tutaj tych zdrowych ze strachu. Pojebańcy. Tak bardzo ich nie znoszę. Cieszę się, że mam mojego współlokatora, on mnie rozumie. Chociaż coś jest z nim nie halo, bo siedzi przy ścianie i ciągle przekonuje mnie żeby spierdolić przez okno. Tylko kurwa, nie mamy okna. Czasami mówię mu, żeby pooglądał te piękne panienki co siedzą w parku. Wtedy się odpierdala na godzinkę czy dwie. Zdarza się też, że odwiedza mnie taki śmieszny typek, podobno jest lekarzem. Kurewsko przeraża mnie jego złowieszczy śmiech. Jednak szykuje mi papiery, bym mógł stąd wyjść. I za to go lubię…



“Proszę nie zaczynaj się ciąć. To coś strasznego, bardzo się uzależniasz i pozostają blizny. A wiesz co jest w tym najgorsze? Że jak się tniesz i widzisz, że ta krew spływa po Twoich nadgarstkach to się cieszysz. Ten widok daje Ci ulgę. I chcesz jeszcze więcej "może już przestać? niee, jeszcze tylko jedną". No i nie płaczesz. Płaczesz wcześniej. Potem się uśmiechasz. Ale tylko do końca dnia. Jutro będzie to samo.”







“Czekaliśmy i czekaliśmy. Wszyscy. Czy ten łapi­duch nie wie, że od czekania ludziom od­bi­ja szaj­ba? Ludzie cze­kają przez całe życie. Cze­kają na lep­sze cza­sy, cze­kają na śmierć.
Cze­kają w ko­lej­ce, żeby ku­pić pa­pier toale­towy. Cze­kają w kolej­ce po pieniądze. A jak nie mają szma­lu, to cze­kają w jeszcze dłuższych ko­lej­kach po za­siłek. Człowiek cze­ka, żeby położyć się spać, i cze­ka, żeby się obudzić. Cze­ka, żeby się ożenić, i cze­ka, żeby się roz­wieść. Cze­ka na deszcz, cze­ka, aż przes­ta­nie pa­dać. Cze­ka na po­siłek, a kiedy go zje, cze­ka na następny. Cze­ka w pocze­kal­ni u psychiat­ry ra­zem z bandą pomyleńców i sam nie wie, czy jest jed­nym z nich.”